Zrobienie orzeszków wymaga posiadania specjalnej foremki czy
raczej patelni. Jeżeli takowej nie posiadamy, warto popytać wśród znajomych czy
rodziny albo pogrzebać u babci na strychu. Mając taki cudowny przyrząd możemy
zafundować sobie przysmak rodem prosto z PRL-u. Orzeszki to kolejny (obok
krówek ) z tych domowych cudów o smaku dzieciństwa. Przygotowanie jest
czasochłonne, mi zajmuje około 3 godziny. Nigdy nie ważyłam tych orzeszków, nie
wiem ile dokładnie ich jest, ale gdy je robię to gotowe umieszczam w misce o
pojemności 3 l i zawsze wychodzi pełna.
Składniki na ciasto:
- 2 ½ szkl. mąki krupczatki
- ½ szkl. cukru
- 1 kostka margaryny
- ½ kubka dużej śmietany (około 175 g)
- 2 żółtka
- 1 łyżka octu
- 1 łyżeczka sody
Składniki na krem:
- ½ szkl. mleka
- 1 szkl. cukru
- 4 płaskie łyżki kakao
- 1 kostka margaryny
- 2 ½ szkl. mleka w proszku
- 1 cukier waniliowy
Wykonanie:
W dużej misce umieszczamy wszystkie składniki potrzebne na
ciasto i dość szybko zagniatamy. Wstawiamy do lodówki na ok. 15 – 20 minut, w
tym czasie na palniku rozgrzewamy foremkę. Musi być dość dobrze nagrzana z obu
stron, bo inaczej orzeszki się przykleją. Ciasto jest tłuste i nie ma potrzeby
smarowania foremki tłuszczem.
Do rozgrzanej foremki w zagłębienia układamy kulki ciasta
wielkości orzecha laskowego. Robienie z ciasta tych małych kulek jest dla mnie
trochę męczące i nakładam je zwykle za pomocą worka cukierniczego.
Smażymy łupinki z obu stron, trudno powiedzieć ile to trwa,
ja smażę „na kolor”.
Gdy już zużyjemy całe ciasto, możemy przystąpić do zrobienia
kremu.
Do garnka wsypujemy cukier, kakao i wlewamy mleko.
Podgrzewamy często mieszając, a kiedy się zagotuje – dodajemy margarynę i
cukier waniliowy. Gdy margaryna się rozpuści wsypujemy mleko w proszku i
mieszamy za pomocą miksera na małym ogniu.
Gotową masę nakładamy łyżeczką do
jednej łupinki i przykrywamy drugą starając się nie podjadać choć wiem, że to
trudne:)
Ja tym razem zrobiłam krem trochę inaczej, ponieważ
przygotowałam go bez kakao, potem podzieliłam masę na pół i do jednej połowy
dodałam kakao. Otrzymałam w ten sposób dwa kremy – waniliowy i czekoladowy.
Można dodać do tego kremu różne inne ciekawe dodatki tj. pokruszone orzechy,
rodzynki itp. jak do bloku czekoladowego.
Gotowe orzeszki schładzamy w lodówce przez kilka godzin,
najlepiej zostawić je tam na całą noc. Smacznego :)
Bardzo ładne, podziwiam wytrwałość, bo 3h to całkiem sporo:) Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;)
OdpowiedzUsuńJa mam formę w kształcie grzybków, muszę wypróbować Twój krem!
OdpowiedzUsuńuwielbiam! to prawdziwy smak dzieciństwa, kojarzą mi się ze świętami, dużymi wydarzeniami.. ojj, już czuje ich smak :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam:) Jutro sobie ich pojem:) Mniam:)
OdpowiedzUsuńA mi się przypalaja
OdpowiedzUsuń